Strony

sobota, 16 czerwca 2012

Rozdział 6 cz.2

~Lexi~

Wszyscy bili nam brawa, a my biegliśmy dalej. Byłam cała mokra, zresztą Harry  też. Nadal nieźle lało, ale nie sprawiało to nam problemu. 
- Przeszkadza ci deszcz?- zapytał roześmiany Harold.
- Ani trochę!- powiedziałam równie zadowolona.
- To chodź!
- Gdzie tak biegniemy?- zapytałam.
Haz już czwarty raz mnie gdzieś ciągnął.
- Niespodzianka- powiedziała tajemniczo.
Biegliśmy śmiejąc się kilka minut, aż Harry stanął i kazał mi zasłonić oczy.
Jeszcze chwilę mnie prowadził . Był fatalnym przewodnikiem. Uderzyłam się 3 razy w sama-nie-wiem co.
- Gotowa?- pokiwałam głową.- Ta dam.- powiedział i odsłonił mi oczy.
Zamurowało mnie.




 To było po prostu piękne. Kolorowe i proste. Nie za dużo wszystkiego. Niesamowite okiennice i te kolorowe beczki jako doniczki, a do tego wszystkiego jeszcze słońce i deszcz.
- Podoba ci się?- zapytał Harry.- Bardzo nie wiele ludzi wie o tym miejscu, a szkoda.
- Jest piękne- wyszeptałam.- Coraz bardziej mnie zaskakujesz, Styles.
- Taki już jestem- powiedział udając samolubstwo, co mnie rozbawiło.
Gdy narobiłam już masę zarąbistych zdjąć Harry'emu, naszej dwójce i temu miejscu zadecydowaliśmy, że dość już tego zwiedzania i skoro chłopcy nie oddzwonili to trzeba wracać do domu.

~Harry~

Wcale nie chciałem wracać do domu. Mogłem zostać tu z nią i robić zdjęcia, póki bateria by nie padła i tak po prostu cieszyć się chwilą. Mogłem zostać i patrzeć na jej włosy, które zmieniły się z czekoladowych fal na kruczoczarne proste pasma. Mogłem zostać i podziwiać jej niesamowity uśmiech i roześmianą twarz. Ale musiałem wrócić do rzeczywistości.
***
~Alexa~

Zmęczona biegiem z przystanku autobusowego, otworzyłam drzwi. Nie zdążyłam zrobić dwóch kroków, a już ktoś mnie ściskał.
- Boże Święty!!! Gdzie wyście byli!- Zaczął się wydzierać Niall, kiedy już mnie puścił.
Ja i Haz zrobiliśmy miny typu "WTF?" i popatrzeliśmy na Horana.
- Matka by mnie zabiła, gdybym cię zgubił! Nie przyszło ci do głowy, żeby zadzwonić?!
- Przecież do ciebie dzwoniłam!- broniłam się.
- Nie-e- powiedział blondyn i pomachał mi telefonem przed twarzą.
Zrobiłam minę typu " Are You Fucking Kidding Me?" i usłyszałam za sobą śmiech Harry'ego.
Obróciłam telefon w stronę kuzyna.
- Jedno nie odebrane połączenie i jedna wiadomość głosowa od Lexi- powiedział zażenowany.
Zobaczyłam za nim resztę, która też się śmiała.
- Niall już chciała dzwonić po policję- zaśmiał się Liam.
- No to głupio wyszło- powiedział Niall, a ja pokręciłam głową rozbawiona.
- Idźcie się przebrać jesteście cali mokrzy i.... prześwitujący- zarumienił się Zayn.
Nie zrozumiałam o co mu chodziło, ale poszłam do pokoju się przebrać.Poszłam do łazienki i stanęłam przed lustrem, żeby zobaczyć czy moja twarz wyglądała jak upiór. Na moje szczęście miałam tak długie rzęsy, że nie musiałam nakładała tuszu, więc nic nie spływało po moich policzkach. Reszta też wyglądała całkiem znośnie. Wróciłam do pokoju, bo tam było wielkie lustro, więc mogłam zobaczyć resztę. Spojrzałam na moją bluzkę i wtedy zrozumiałam o co chodziło Malikowi.... Biały top totalnie przemókł i prześwitywał przez niego mój czarny stanik. Brawo Lexi, no po prostu brawo! Trzeba być geniuszem, żeby ubrać czarny stanik do białej bluzki. Roześmiałam się z własnej głupoty i przebrałam w moje ukochane czarne rurki i T- shirt*.
Przejrzałam się jeszcze raz w lustrze schowałam telefon do kieszeni i zeszłam na dół. Chłopcy siedzieli w salonie. Louis i Zayn walczyli na kciuki, a reszta im dopingowała. Wygrał Lou i zaczął odprawiać taniec szczęścia, za co oberwał poduszką od Zayna. Niall zobaczył jak stoję w drzwiach i zaczął nawijać jak najęty.
- O Lexi, moja najukochańsza kuzynko wyglądasz jak zawsze ślicznie, mówiłem ci już jak ja cię uwiel...
- Tak Niall, zrobię coś do jedzenia- przerwałam mu i przewróciłam oczami co wywołało wybuch śmiechu zespołu.
- Kocham Cię!!!- Krzyknął blondyn, gdy kierowałam się w stronę kuchni.
- Tak, tak- westchnęłam i uniosłam rękę nie odwracając się.
Weszłam do kuchni i otworzyłam lodówkę. Aż pękała od różnych produktów.
- Ulala, ile jedzenia- szepnęłam do siebie.
Po dłuższym zastanowieniu postanowiłam zrobić zapiekankę makaronową.
Wyjęłam potrzebne składniki i postwiłam je na stole. Wstawiłam wodę na makaron i wzięłam się za sos. Gdy podsmażam mięso ktoś stanął za mną i szepnął mi do ucha.
- Mmmm... ładnie pachnie. Pomóc?
- Skoro chcesz to możesz pokroić cebulę- powiedziałam do Hazzy.
- Oki Doki. W kostkę?
- Tak. Tylko drobno.
- Wiesz świetnie się dziś bawiłem- powiedział po chwili ciszy.- Już dawno nie miałem tak wspaniałego i wolnego dnie, w którym mógłbym robić co chcę.
- Tak ja też się wspaniale bawiłam- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
- Dziękuje.
- Ty mi? To ja powinnam dziękować- zaprzeczyłam.- Poznałam Londyn z zupełnie innej strony niż inni, przez co każda minuta była naprawdę niesamowita.
- Cieszę się- uśmiechnął się do mnie.
Obróciłam się z powrotem do patelni, ale Harry stał dokładnie za mną i co chwila się o siebie ocieraliśmy. Po chwili przypomniałam sobie, że koncentrat stoi na blacie obok Harry'ego. Obróciłam się i stanęłam twarzą w twarz z chłopakiem. Poczułam się dokładnie jak dziś rano, kiedy chowaliśmy się przed fankami.
- Ja chciałam tylko...yyy...- zaczęłam się jąkać.
Nie mogłam się skupić, bo ciągle tonęłam w jego zielonych tęczówkach.
- Ja... no... ten- wydukał chłopak.
- Gdzie to żarcie?- krzyknął Niall wchodząc do kuchni.
Na szczęście odskoczyliśmy od siebie na tyle szybko, że nic nie zauważył, co nie było łatwe, bo ledwo się mieściliśmy. Szybko chwyciłam słoik, a Haz wrzucił warzywo i powróciliśmy do swoich czynności.
- Lexi co ty taka czerwona?- zapytał Niall, a ja byłam pewna, że Harry się uśmiecha.- Ty zresztą też- zwrócił się do bruneta, co wywołał mój uśmiech.
-Jakbyś jeszcze nie zauważył jedzenie paruje i jest gorąco, kiedy stoi się nad patelnią- dobrze, że przynajmniej Harry myślał trzeźwo, bo ja miałam papkę z mózgu.
- Okey- poddał się blondynek i wyszedł.
***
- To jest naprawdę dobre.- cieszył się Lou.
- Noom- powiedział Niall z buzią pełną makaronu.
- Dzięki. Jak chcecie to jest jeszcze.
Po chwili zajadania się makaronem zadzwoniła komórka Liama.
- Tak kotku?- powiedział.- A nic. Alexa zrobiła nam kolację........ Tak siedzi koło mnie.... Już ci daje. Alexa trzymaj- powiedział i podał mi fona.
- Tak?- zapytałam nie pewnie.
- Hejka młoda!- przywitał mnie donośny głos Dan.
- Hej, Co tam?
- Zrobiłaś im kolację?
- Taaa...
- Boże jak ja cię kocham!- powiedziała uradowana.- Ja nie muszę tam jechać i ich karmić.
Roześmiałam się na tą myśl.
- Ale dzwonię, żeby się zapytać czy jutrzejsze zakupy nadal aktualne?
- Jasne. 
- Super! Będę po ciebie o 11, okey?
- Fajnie. To do jutra.
- Pa pa!- pożegnała się i rozłączyła.
- I co?- zapytał Li kiedy mu oddałam telefon.
- Jesteśmy umówione o 11 na zakupy.
- Ohhh.. Jak dobrze! Potrzebuje nowej bluzki i widziałem takie szałowe butki!- powiedział Lou, a my wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
_________________________________________________________________________
*

















Heloł! Sorki, że mnie tyle nie było, ale jechałam na Litwę ^^ Widzę, że liczba odwiedzin wzrosła, co mnie bardzo cieszy :D Sory, że taki trochę nijaki :/ następny niedługo!!!
~ Sunshine
P.S KOMENTARZE NIE GRYZĄ!!!!

1 komentarz:

  1. Aww świetnie ! I żaden nijaki tylko zaaajebisty ! KOCHAAM TOO < 3 hah ;)
    xx

    OdpowiedzUsuń