niedziela, 30 grudnia 2012

Rozdział 15

Będę wam baaaaaardzo wdzięczna, jeśli zalajkujecie :* http://www.facebook.com/pages/You-Are-My-Only-Exception/514143681946899?ref=hl

Po przepakowaniu wszystkich bagaży, aby Hazza i Lexi też zmieścili swoje walizki, pojechali na lotnisko. Przed budynkiem czekała już "mała" grupa fanek z transparentami i piszczącymi jak oszalałe.
- To my wejdziemy głównym wejściem i poinformujemy ochronę, żeby wyszła po was na tylne wejście, tak?- zapytał Liam.
- Tak- powiedziała mulatka.
- No to do zobaczenia w samolocie- Harry nachylił się i szybko pocałował dziewczynę w usta.
Chłopcy wyszli, a po chwili zniknęli z ochroną w tłumie.
Dan szybko związała włosy i schowała je po czapką z daszkiem, a Alex'a założyła kapelusz z szerokim rondem i poprawiła szminkę. Obie jeszcze nasunęły okulary na oczy i wyszły na przywitanie z ochroniarzami.
Szły przez całe lotnisko, aż do okienka przy którym nie było kolejki. Nie minęło 10 minut, a on siedziały już na swoich miejscach i ściągały "kamuflaż".
Po kilku minutach na fotele obok pali zmęczeni chłopcy: Louis i Harry, Liam i Niall, a Zayn usiadł sam, bo jak twierdził i tak prześpi całą drogę...
***
3 godziny później nasza wesoła siódemka stała w wypożyczalni samochodów i kłóciła sie, kto ma prowadzić.
- Lou, nawet nie myśl, że siądziesz za kółkiem!- krzyczała Dan. - Wyglądasz jak cień siebie!
- Dam sobie radę!
- A wiesz w ogóle jak tam dojechać?!- zapytał Harry. _ Ja prowadzę!
- Ty też nie wiesz!- powiedział Niall.- Ja jadę!
- Może jak już skończycie te swoje błazenady, to będziemy już mogli wsiąść?!- zapytał Zayn.
Cała czwórka obróciła się w stronę Zayn'a i zobaczyła jak Alexa stoi obok Liam'a i trzyma w dłoni kluczyki.
- Ale....- zaczął Lou.
- No już popaprańcy- zarządził Li.-Do samochodu.
Po kilku kłótniach wszyscy siedzieli już w czarnym vanie. 
- No to przed nami tylko godzina jazdy- westchnęła Alexa.
Podróż nie mijała im jakoś nadzwyczajnie ... Jechali autostradą i czasami jakimiś bocznymi drogami. Niall co 15 minut przypominał, że jak ich złapią to Lexi będzie płacić mandat....
- Hmmmm... Nialll- zaczęła Lexi.- 50 i 47... w którą skręcamy? 
- Ymmmm.... nie wiemmm...
Dziewczyna westchnęła i zwróciła się do siedzącego obok niej Harry'ego.
- Wybierz 4- powiedziała i kiwnęła głową w stronę telefonu umieszczonego na podpórce.
Chłopak szybko wybrał numer i samochód wypełniły dźwięki oczekiwania na sygnał.
- Joł! Czemu zawdzięczam ten zaszczyt?- w słuchawce odezwał się męski głos.
- Gdzie Meggi Greg?- zapytała Lexi.
- Oh, tak mnie też cię miło słyszeć! U mnie dobrze, miło, że pytasz...- powiedział z ironią, a wszyscy parsknęli śmiechem.- Nie wiem Meg gzieś poszła i zostawiła telefon. Wiec, w czym mogę ci pomóc? 
- Jesteśmy w Klirmore, na skrzyżowaniu 50 i 47... prawo czy lewo?
- Yyyy... Chyba lewo...Czekaj. MEGHANNN!!!!! KTOŚ O CIEBIE DZWONIIIII!!!!- po rugiej stronie wydarł się brat Niall'a, a dziewczyna westchnęła zirytowana.
- Meghan Hale, w czym mogę pomóc?- zapytał poważny głos w słuchawce.
Alexa powstrzymała parsknięcie,za to Niall wybuchnął śmiechem.
- Meghan Hale? Serio Meggi?- zapytała rozbawiona.
- Alexa- westchnęła Meghan.
- Klirmore skrzyżowanie 50 i 47, prawo czy lewo?- powtórzyła już trzeci raz tego dnia.
- Prawo- powiedziała bez jakichkolwiek emocji, Lexi ruszyła we wskazanym kierunku.- Zaraz zaraz.... CO TY ROBISZ W KLIRMORE?!
- Ohh. też się niezmiernie cieszę, że cię zobaczę.- powiedziała i przewróciła oczami.
- Alexa, to nie jest śmieszne!
- Ależ to jest bardzo śmieszne!- droczyła się.
- Babcia chociaż wie?- westchnęła Meggi.
- Nie, i ma tak zostać póki nie przyjedziemy.
- Ale przec.... Czekaj, czekaj... Przyjedziemy? MY?- wysycała, a Alexa niemal widziała jak mruży oczy. 
- Hej Meghan!- Krzyknął Niall.
- Hej Nialler- zawołała dziewczyna.- Uff... Już myślałam, że moja siostrzyczka przywiezie do domu jakiegoś faceta...i..
- Czy to ciocia Lexi?!?!- rozległ się piskliwy głosik w słuchawce.- Daj mi ją daj!- dołączył się drugi głosik.
Alexa uśmiechnęła się szeroko i spojrzała w bok na Hazzę, którego oczy świeciły z radości.
- Hej słońce- powiedziała Lexi, a w słuchawce słychać było piski.- Jak się macie?
- Dobrze- okrzyknęły chórem dziewczynki.- Kiedy przyjedziesz?
- Yyymmm... Kiedy przyjadę?- zapytała i rzuciła spojrzenie Niall'owi we wstecznym lusterku, ale on tylko wzruszył ramionami.- Jeszcze nie wiem.
- Prowadzisz?
- Tak- powiedziała zaskoczona dziewczyna.
- To lepiej już skończmy... Prowadzenie i rozmawianie przez telefon jest niebezpieczne- wyrecytowała  jedna z dziewczynki.
Przez chwile na twarzy dziewczyny malował się szok, ale potem parsknęła śmiechem.
- Cindy, skarbie, mama stoi obok?- zapytała.
- Yhm- powiedziała szeptem, a dziewczyna znowu się zaśmiała.- Papa. Kocham cię.
- Ja ciebie też- opowiedziała i się rozłączyła.
-Jezu Maria... Cindy wyrośnie jako kopia ciebie- powiedział Niall.
- Nie przesadzaj- ucięła dziewczyna.
Spojrzała w lewo i zobaczyła jak Harry posyła w jej kierunku szeroki uśmiech.
- Co?- zapytała znowu patrząc na drogę.
- Ciocia Lexi- powiedział, a ona wybuchnęła śmiechem.
Na chwile przestała się skupiać na drodze i usłyszała klakson.
- Lexi uważaj!- wydarł się Zayn.
- Cholerny ruch lewostronny- wymruczała dziewczyna.- Co za debil to wymyślił?
Przez resztę drogi Alexa mruczała przekleństwa pod nosem, Harry się z niej śmiał, Lou kantował Zayn'a i Niall'a w karty, a zakochańce miziali się na tylnich siedzeniach.
- No to jesteśmy- powiedział Niall, gdy stanęli przy pięknym domu w stylu wiktoriańskim.
Wszyscy stanęli przed drzwiami, a blondyn nacisnął dzwonek.
-Kto tam?- usłyszeli śpiewny głos, a Alexa schowała się za kuzynem.
____________________________________________________________________________
Przepraszam z góry na wszystkie błędy :*
~ Sunny