niedziela, 3 czerwca 2012

Rozdział 6 cz. 1

~Alexa~
- Widzisz tam? To Buckingham Palace- powiedział Zayn i wskazał ręką na pałac.
Naprawdę robił niesamowite wrażenie. Nie taki jak na zdjęciach. Wokół było pełno turystów robiących sobie zdjęcia na tle rezydencji.
- Sztandar jest zdjęty- westchnął Louis.- Królowej nie ma.
- Kurde- zaklnęłam.- Miałam nadzieję, że zobaczę William'a.
Szliśmy w szóstkę obok bramy pałacu. Nadal było tak ciepło jak rano, ale teraz wiał lekki wiatr rozwiewając mi sukienkę*. Kierowaliśmy się na przystanek autobusowy, żeby wsiąść do dwupiętrowego autobusu.
- Ślicznie wyglądasz- powiedział Harry pojawiając się obok mnie.
- Dzięki.
On i chłopaki mieli ciemnie ubrania i okulary przeciwsłoneczne, ale i tak zaczepiło nas kilka fanek.
- To... co sądzisz o Londynie? Pierwszy raz?
- Nie, byłam tu już kiedyś, ale nawet nie zdążyłam pozwiedzać- powiedziałam.- Jest naprawdę super. Szczerze, to nie sądziłam, że zaznamy tyle spokoju.
-Co masz na myśli?- zapytał Loczek.
- Wiesz... Myślałam, że nie zdążymy wyjść z domu, a wasi fani już nas zaatakują, a tu proszę spokój.
- Ale nie na długo- szepnął.
Odwróciłam wzrok, żeby spojrzeć na co patrzy i dostrzegłam olbrzymią grupę dziewczyn, wręcz wycieczkę szepczących do siebie i spoglądających w naszą stronę. Jedna z nich robiła zdjęcia. Reszta też chyba też zorientowała się o co chodzi, bo patrzyli zdenerwowani po sobie. Jak już wspomniałam spotkaliśmy dopiero jakieś 5 fanek, ale rozdawanie autografów tym mogło zająć długie godziny.
- Spoko. Mam telefon, zadzwońcie jak skończycie- próbowałam uspokoić Niall'a, ale wizja mnie pałętającej się po mieście całkiem samej chyba go nie przekonała.
Chciałam jeszcze coś dodać, ale Harry mnie uprzedził.
- Ja z nią pójdę- powiedział Haz.
Zanim Niall zdążył zaprotestować pociągnął mnie za rękę.
Biegliśmy tak, dopóki nie zgubiliśmy kilku fanek ścigających nas. Było to trochę trudne dla mnie, bo miałam na sobie baletki, ale wbiegliśmy w jakiś zaułek i chłopak przycisnął mnie do ściany. Dyszeliśmy ciężko po biegu i czekaliśmy, aż fanki nas miną. Może to brzmi niewinnie, ale wcale takie nie było. Staliśmy tak jeszcze chwilę patrząc sobie w oczy i prawie stykając się nosami. Czułam jego pachnący miętą oddech mieszający się z moim zapachem kawy, dzięki której dziś żyłam. Nagle jakaś fanka obok nas pobiegła dalej ulicą piszcząc i wyznając miłość Harry'emu. Odskoczyliśmy od siebie przerażeni, ale na szczęście była zbyt podniecona, żeby obejrzeć się w naszą stronę. Gdy upewniliśmy się, że droga jest wolna ruszyliśmy spacerkiem poszukać chłopców.  Byłam trochę zażenowana zaistniałą sytuacją, więc się nie odzywałam. Harry też nie był specjalnie rozmowny. Gdy doszliśmy pod Buckingham chłopców nie było.
- Cholera- zaklnął Hazza.- zadzwonisz do nich? Ja nie wziąłem komórki.
- Ok- powiedziałam i wybrałam numer Niall'a.- Cholera! Nie odbiera- powiedziałam, bo ni posiadaliśmy numerów chłopców.- Słuchaj Niall, ja i Haz jesteśmy przed Buckingham Palace. Nie mam pojęcia gdzie was wcięło, więc pójdziemy się przejść. Oddzwoń. Pa!- rzuciłam do poczty głosowej.
- Haz?- spytał rozbawiony chłopak.
- Od Hazza. Spodobało mi się- wyjaśniłam.
- Dobra... LEXI.
Uśmiechnęłam się zadziornie.
- To co gdzie teraz?- zapytał.
- BIG BEN!!!- powiedziałam.
- Jasne- zaśmiał się Harry.
***
-Całkiem fajny- powiedziałam gdy przechodziliśmy koło zegara.
Przyjechaliśmy tu czerwonym autobusem, co było naprawdę super. Właśnie zmierzaliśmy w kierunku parku. 
Harry spojrzał ku niebu, więc powędrowałam za jego wzrokiem i zobaczyłam kilka chmurek i piękne słońce. Szliśmy tak spokojnie rozmawiając. 
- Kropi?- zapytał zdziwiony Harry.
- Nie, prezci..- właśnie w tym momencie spadła na mnie kropla deszczu.- Faktycznie.
- Schowajmy się gdzieś.... Cholera- zaklnął.
Nie wiedziałam o co mu chodzi, póki nie rozejrzałam się dookoła.
Byliśmy nigdzie.
No może nie do końca... Wokół były same kamienice, a my szliśmy ulicą. Żadnego schronienia. Na nasze szczęście po drugiej stronie rzeki był park. Roześmiani przebiegliśmy po moście, do zielonego parku trzymając się za ręce. Kiedy staliśmy pod drzewem nadal kropiło.
- Słyszysz?- powiedział Hazza nadal trzymając moją rękę.- Muzyka.
Wytężyłam słuch i usłyszałam wesołą melodie dobiegającą z niedaleka. Nie zdążyłam odpowiedzieć, a znów byłam ciągnięta przez Harry'ego, który biegł jak oszalały.
Dobiegliśmy na miejsce i ujrzeliśmy band składający się z pięciu starszych mężczyzn. Dookoła zebrało się zaledwie kilka osób, żeby posłuchać.
- Zatańcz ze mną- wyszeptał mi Harry do ucha.
- Tutaj?- zapytałam zaskoczona.
- I teraz- powiedziała podając mi rękę.
Chwyciłam ją uśmiechając się i po chwili już bujaliśmy się w rytm muzyki.
Nagle poczułam, że moknę. Przerażona spojrzałam do góry. Zaczęło porządnie lać, ale słońce nawet nie zaszło. Nie przeszkadzało mi to. Pozwalałam, żeby Haz mną kręcił, a sukienka mi falowała. Śmialiśmy się w niebo głosy, sama do końca nie wiem z czego.
Szczęście.
Tak się czułam. Szczęśliwa.
Gdy piosenka się skończyła ja nadal uśmiechałam się jak idiotka. Rozejrzałam się wokół i zobaczyłąm mnóstwo ludzi trzymających parasole i bijących nam brawa.
Ukłoniliśmy się i cali przemoczeni poszliśmy dalej zwiedzać.
______________________________________________________________________
*


Hej to ja xD co tam i jak tam? Rozdział nie do końca skończony, ale postaram sie dodać 2 część jescze w tym tygodniu :* Dzięki za komentarze i głosy <3
~ Sunny

1 komentarz:

  1. Aww Rozdział jak zawsze świetny ♥ Czekam na Next`a ! ♥________♥ Bosh jak ja kocham to opowidanie ... ^^

    OdpowiedzUsuń